Rozdział 4
Obudziłam
się z potwornym bólem głowy. Spojrzałam na zegarek była równo 13.
Wygramoliłam
się z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam krótki orzeźwiający prysznic i
ubrałam się w wygodne ubranie. Poszłam do kuchni i zaparzyłam sobie mocna kawę,
wzięłam laptopa i usiadłam wygodnie na sofie. Sprawdziłam pocztę i twittera,
odpowiedziałam na maile od znajomych ze studiów, dziękując im za notatki.
Spojrzałam na swoje nogi i uświadomiłam sobie ze nie mam na sobie tego
kryjącego podkładu i wszystkie ślady były widoczne. Mimowolnie się skrzywiłam,
minęło już trochę czasu ale ślady nie znikły a niektóre stały się jeszcze
bardziej widoczne niż przedtem. Wstałam z kanapy i podeszłam do wielkiego
lustra znajdującego się w przedpokoju. Ubrana byłam w krótkie szorty i top,
gdyby nie zbyt wyjściowy wygląd mojego ciała wyglądałabym naprawdę kusząco, ale
to nie było możliwe. Ręce, nogi, szyja i plecy były pokryte zadrapaniami i
siniakami. Odeszłam od lustra starając się skupić się na czymś innym. Zaczęłam
analizować i przypominać sobie wydarzenia z nocy. Nie pomyślałam o Harrym ale o
Zaynie. To było dziwne, powinnam raczej myśleć o Hazzie i o naszym naprawdę
boskim seksie a nie o Maliku , który nie zamienił ze mną choćby słówka tylko
patrzył się na mnie dziwnym i przeszywającym mnie spojrzeniem.
Z moich
przemyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się gdy go usłyszałam, nie
spodziewałam się dziś żadnych gości, nawet Lary. Ktoś ponownie zadzwonił do
drzwi dodając do tego pukanie. Podeszłam do drzwi otworzyłem je i oniemiałam. W
drzwiach stał Louis. Louis Tomlinson.
- A co Ty
tu robisz, i skąd wiesz gdzie mieszkam?
- Tez miło
cię widzieć. Przyszedłem pogadać, barmanka mi pomogła skontaktować się z Lara i
ona powiedziała mi gdzie mieszkasz.
-Aha. No
okej i sorki za te nie miłe powitanie, naprawdę cieszę się ze cię widzę tylko
jestem trochę zaskoczona. Ymm nie stój w progu tylko wejdź do środka. Tak więc
co cię do mnie sprowadza?
Ale nie doczekałam się odpowiedzi. Louis stał
nieruchomo i patrzył się na mnie. W jego oczach można było spostrzec szok
mieszający się z zaciekawieniem.
- Louis co
jest? Halo co z tobą?
- Co ze
mną, Ty pytasz co ze mną!? To ja powinienem zapytać się co z tobą?!
Nagle
uświadomiłam sobie o co chodzi, zapomniałam ze widać wszystkie ślady zadane
przez Konrada i jego kolegów.
- Cholera,
zapomniałem o tym, yyy nie spodziewałam się gości i nie ubrałam się
stosownie.
- Tu nie
chodzi o to ze ja nie powinienem tego widzieć tylko o to co Ci się stało. Czy
to zrobił Harry? No wiesz podczas waszego spotkania.
- Nie, tego
nie zrobił Harry i to nie było spotkanie, nazywaj rzeczy po imieniu. To był po
prostu sex, podczas tego wierz mi długich rozmów nie było.
- Ah okej
okej, musiałem się upewnić ze to nie on. A teraz jak już wiem ze to nie Harry
to dowiem się kto to zrobił? Chyba ze to nie sprawia ci problemu?
- Wydaje mi się ze to nie ważne kto mi to
zrobił, ale wierz mi przyjemności mi to nie sprawiło. Po prostu skończmy ten
temat.
- Dobra na
razie ci odpuszczę ale wrócimy do tego.
- No niech będzie. Byłam lekko zszokowana,
Louis zachowywał się tak jakbyśmy byli przyjaciółmi i znali się od zawsze. Lou
chyba wyczuł o czym myślę.
- No ja
wiem ze nie powinienem tak się wypytywać o wszystko, bo się nie znamy ale ja
już taki jestem.
- Okej nie przeszkadza mi to zbytnio- odparłam
i posłałam mu naprawdę szczery uśmiech.
- A
wracając do poprzedniego tematu to chciałaś wiedzieć co mnie do ciebie
sprowadza, tak więc już Ci mówię. Chciałem cię zaprosić dziś do nas na obiad.
Co ty na to?
- Do was na obiad, ja? Niby czemu chcesz żebym
do was przyszła?
- No po pierwsze to cię polubiłem a po drugie
Harry nie wiele pamięta więc chciałbym go trochę powkręcać. Proszę zgódź się.
- No nie wiem czy to najlepszy pomysł, a co na
to reszta chłopaków?
- Nie ma
nic przeciwko, chcą cię lepiej poznać.
- No dobra
niech ci będzie, tylko musisz poczekać bo muszę się przebrać i pozakrywać to i
owo.
- Okej będę
czekał .
Szybko
udałam się do pokoju i zaczęłam szukać spodni i reszty ubrań. W końcu się zdecydowałam
ma czarne spodnie, fioletowy top z napisem FUCK ME (cholernie lubiłem takie
napisy na koszulkach, ogólnie to lubiłem się wyróżniać) i do tego skórzana
ramoneskę. Pobiegłam do łazienki, zrobiłam makijaż, pozakrywałam wszystko co
być zakryte powinno i po 30 minutach byłam gotowa. Przez ten pośpiech wyszłabym
w kapciach ale na szczęście Louis przypomniał mi o zmianie obuwia. Znalazłam
jakieś fioletowe szpilki, założyłem je wzięłam torebkę i wyszłam z mieszkania.
Louis czekał na mnie na dole. Schodzić z 6 pietra cały czas zastanawiałam się
czy dobrze robię udając się na obiad do chłopaków.
Nie wiedziałam jak mnie potraktują, może będą
widzieli we mnie jakąś dziwkę która przespała się z ich przyjacielem, może nie
zauważą jaka jestem naprawdę. Nie wiedza co mną kierowało. Tak naprawdę nic o
mnie nie wiedza, ja czasem mam problemy z sama sobą. To wszystko co zrobił mi
Konrad zmieniło mnie trochę, naprawę nie chciałam zamknąć się w sobie. Chciałam
po prostu żyć, bawić się i znaleźć kogoś kto mnie pokocha taka jaka jestem.
Louis stał
oparty o czarny sportowy samochód. Dopiero po chwili dotarło do mnie ze to
Lamborghini.
- Zajebisty!- tylko tyle zdołałam powiedzieć.
- Ta wiem ze jest świetny , a teraz wskakuj bo
Niall nie da mi żyć jeżeli się spóźniony i będzie musiał czekać na mas by zjeść
obiad.
Mimowolnie się zaśmiałam. Po 30 minutach Louis parkował samochód na
pojeździe.
Wyszłam z
samochodu i zaczęłam oglądać dom. Był wielki i piękny. Już wyobrażałam sobie
jak wygląda w środku. Zaczęłam się denerwować, Louis podszedł do mnie,
uśmiechnął się do mnie dodając mi tym otuchy. Staliśmy przed drzwiami, Lou
zapukał i chwile po tym dało się usłyszeć kroki osoby podchodzącej do drzwi.
Drzwi otworzył nam Niall.
- No wreszcie jesteście, ja tu z głodu
umieram. Fajnie ze zgodziłaś się przyjść do nas- odparł wesoło blondyn.
Zaraz
przeszliśmy do salonu gdzie znajdowała się reszta chłopaków. Każdy się ze mną
przywitał i był bardzo miły.
Wróć, nie
każdy był miły, Zayn zdecydowanie nie był miły. Nie wiem czemu taki jest. Harry
naprawdę mnie nie poznał, ale wiedziałam ze Lou nie daruje sobie okazji
pożartowania z Hazzy. Perspektywa spędzenia całego popołudnia z roześmianymi
chłopakami sprawiła ze miałam znakomity humor.
Niestety nie wiedziałam ze pod koniec
odwiedzin atmosfera diametralnie się zmieni.
No i jest czwarty, nawet zadowolona jestem z niego, choć nie tam jak z następnego ale nie będę nic Wam zdradzać. Za wszystkie błędy przepraszam!! Zostawiajcie komentarze-proszę, proszę, proszę ;)) w razie pytań zapraszam TU